Sir Luka - 2009-07-10 12:12:17 |
ZAPRASZAM WSZYSTKICH KTÓŻY CHCĄ SIE PODZIELIC DOBRYMI ZARTAMI, DOWCIPAMI ZAPRASZAM DO POSTOWANIA
OTO PIERWSZE ZARTY: Obiad dla zakonnic: - Siostry, dziś na obiad marchewka! - Hurra! - Ale pokrojona! - Eeeee... :D:D:D:D:D Rodzinka z Afryki pierwszy raz w hotelu w Europie. Kiedy mamuśka poszła do recepcji, stoi ojciec z synem przed metalowymi drzwiami, które nagle otwierają się automatycznie i ukazuje się malutkie pomieszczenie. - Co to jest, tato? - pyta się synek. - Czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem - odpowiada tata. Patrzą, a tu staruszka z garbem i szpetną twarzą, wyglądająca jak wiedźma, wchodzi do tego pomieszczenia. Metalowe drzwi zamykają się i ojciec z synem oglądają światełka nad tymi drzwiami: 1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 4 - 3 ....1 - 0 ping Drzwi otwierają się i wychodzi z tego pomieszczenia fantastycznie wyglądająca blondynka. - Szybko leć po mamę! - mówi tata do synka. :P:P:P:P:P:P:P Wsadzili 70 letniego dziadka do więzienia. Dziadek wchodzi do celi pełnej strasznych zakapiorów: - Za co cię posadzili dziadygo? - Za figle. - Za jakie k*rwa figle?! Co ty będziesz kit wciskał, gadaj zgredzie za co, bo po tobie! - To ja to mogę pokazać - mówi dziadzio. - Ta? No to pokaż! - mówi zaintrygowany herszt celi. Dziadzio przeżegnawszy się bierze wiadro służące w celi za ubikację i puka w drzwi. Kiedy uchylił się judasz, dziadzio chlust zawartością wiadra przez judasz, odstawił wiadro na miejsce i stanął obok drzwi na baczność. Po chwili drzwi się otwierają, staje w nich gromada wku**ionych klawiszy, w tym jeden wysmarowany gównem, i mówią: - Dziadek, ty się odsuń na bok, żeby ci się przypadkiem nie oberwało. :):):):):):):)
Nauczyciel biologii pyta Jasia: - Po czym poznasz drzewo kasztanowca ? - Po rosnącym na nim kasztanach. - A jeśli kasztanów jeszcze nie ma ? - To ja poczekam….. % - Jasiu, kim jest twój ojciec? - On jest chory. - Ale co on robi? - Kaszle.
PROSZE O NASTEPNE PROPOZYCJE
|
Kongeorn - 2009-07-12 00:05:37 |
No to tak na początek:
* O dwóch Blondynkach:
-Jadą dwie blondynki na motorze i się kłócą która ma siedzieć przy oknie...xD hahhaha... ------------------------------------------------------------------------------------------- *Solówka pewnego krakowiaka hehe (monolog)
- http://www.youtube.com/watch?v=NUz4R0PdfwQ =================================================== *O Nauczycielach:
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie... - No, weszły! Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi: - Ale mam buciki odwrotnie... Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść..... Uuuf, weszły! Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi: - Ale to nie moje buciki.... Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami... Zeszły! Na to dziecko : -...bo to są buciki mojego brata ale mama kazała mi je nosić. Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają..... weszły!. - No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki? - W bucikach. =================================================== O Jasiu:
- Jasiu, jaką częścią mowy jest wyraz "nic"? - Czasownikiem. - ?! - Bo odpowiada na pytanie "Co robi?". ------------------------------------------------------- - Jasiu, jaką częścią mowy jest wyraz "nic"? - Czasownikiem. - ?! - Bo odpowiada na pytanie "Co robi?".
|
Sir Luka - 2009-07-13 14:29:48 |
Lekarz radzi pacjentce: – Zalecam pani częste kąpiele, dużo ruchu na świeżym powietrzu i bardzo proszę ubierać się ciepło. Po powrocie do domu pacjentka relacjonuje mężowi: – Lekarz polecił mi pojechać na tydzień na Bermudy, później w Alpy na narty... Ach! I upierał się jeszcze, żebyś mi kupił futro.
Nauka jazdy
Obrazek z kategorii Ludzie Jak rodzice uczą dzieci jeździć trzymają rowerek na kiju. Jednak gdy jesteśmy starsi zamiast kijka ktoś trzyma nas za... No właśnie, za co?
|
Bobert - 2009-07-15 22:43:14 |
Pewna kobitka miała problem z mężem - strasznie bidulek chrapał, co nie pozwalało jej się w nocy wyspać. Chodzili po lekarzach, specjalistach...nic. Pewnego dni spotkała sąsiadkę i gdy jej opowiedziała o problemie, ta zaproponowała jej wizytę u pewnej znachorki, która ponoć wszystkie przypadłości leczyć umie. Kobita leci pod wskazany adres, przedstawia sytuację, ta chwilę się zastanawia i mówi: - Jak stary zacznie chrapać, to niech paniusia mu nogi rozszerzy. Kobita się wqr..., opieprzyła znachorkę, że naiwnych ludzi tylko naciągać umie i że złamanego grosza jej nie da i poleciała do chaty. W nocy ta sama historia...stary piłuje już drugą godzinę...kobitka myśli sobie: "Ehh...spróbuję tak zrobić, jak znachorka mówiła..". Rozszerza staremu nogi i.... cisza...Następnego dnia leci z samego rana do znachorki... przeprosiny... bombonierka... podwójne honorarium... Oczywiście ciekawość nie dawała jej spokoju więc pyta: - Pani...ale na czym polega ten trick z tymi nogami?! Znachorka: - Moja droga... zasada jest prosta - rozszerza Pani nogi, worek spada na dziurę i cugu ni ma...
|
Sir Hubaso - 2009-08-07 18:45:33 |
Statystyki są tym samym czym latarnie dla pijaków - bardziej służą do podpierania się, niż rozjaśniania sytuacji.
Podczas II wojny światowej Niemcy złapali Amerykanina, Francuza i Polaka. Postawili im ultimatum, że albo powiedzą wszystko o swoich oddziałach - położenie, liczebność i cele, albo zginą. Amerykanin bez chwili wahania powiedział wszystko, Francuz dopiero po dwóch dniach poddał się i powiedział wszystko, natomiast Polak mimo tygodnia tortur nie powiedział nic. W końcu sierżant idzie do celi Polaka żeby zabrać go przed pluton i wtedy słyszy pukanie w ścianę. Zagląda do celi, a tam Polak wali w głową w ścianę i powtarza: - Jezu, jak sobie nie przypomnę to mnie zabiją!
a studium wojskowym Politechniki Warszawskiej był major Aksamit. Pewnego dnia jakiś dowcipniś napisał na tablicy w czasie przerwy złotą myśl: Major Aksamit ma w dupie dynamit. Po dzwonku do sali wszedł wspomniany major, przeczytał co było napisane na tablicy, zrobił się czerwony i pobiegł po kierownika (dowódcę) studium wojskowego. W tym czasie studenci wytarli tablicę. Major przybiegł do sali, aby zaczekać na kierownika i oniemiał po raz drugi. Tablica była czysta! Niewiele myśląc wziął kredę i własnoręcznie napisał wspomnianą wyżej sentencję. W chwilę potem przyszedł dowódca, popatrzył na tablicę i groźnie zapytał: - Kto to napisał?! - Pan major - odpowiedzieli studenci.
|